Issi, ja o calineczkach dowiedziałam się stąd i myślę, że Pasiakowa fajnie wyjaśniła o co chodzi. A 6 czerwca jest dzień rysowania i chodzi o to, żeby wtedy coś narysować i umieścić w internecie w jednym z miejsc, które się do tej akcji przyłączyły. Np. na flickrze ;)
they are adorable.
OdpowiedzUsuńReminds me of Belafonte, whenever i see chickens on parade... nice... :)
OdpowiedzUsuńand i see that you have a fascination with chickens... here's an interesting detail about me...
OdpowiedzUsuńmy surname means white chicken, or rather silver chicken...
its true... :D
Oooo...it's fascinating and interesting :)
OdpowiedzUsuńyou see we use the chicken a lot in our ceremonial purposes... from sacrifices to fortelling the future to "prasad"... chickens are very important...
OdpowiedzUsuńand my family is among one of the five 'priest'ly families... so we have this name... :P
too much information... :D
Beautiful!
OdpowiedzUsuńThis is way cool and beautiful.
OdpowiedzUsuńCute...cute....cute.....:)
OdpowiedzUsuńCute...cute....cute.....:)
OdpowiedzUsuńhehe, nocne kury ;)
OdpowiedzUsuńAtlas doszedł - dzięki, dzięki, dzięki. Wysyłam Ci maila właśnie.
OdpowiedzUsuńIssi, ja o calineczkach dowiedziałam się stąd i myślę, że Pasiakowa fajnie wyjaśniła o co chodzi.
OdpowiedzUsuńA 6 czerwca jest dzień rysowania i chodzi o to, żeby wtedy coś narysować i umieścić w internecie w jednym z miejsc, które się do tej akcji przyłączyły.
Np. na flickrze ;)
Issi, z tego co wiem, to chodzi o to, żeby w tym dniu rysować po prostu, temat nie jest ważny :)
OdpowiedzUsuńCUTE!
OdpowiedzUsuńI like the chickens
OdpowiedzUsuń